Wielu powiedziało, że ja nie mam życia siedząc całymi dniami przed kompem. Mówiliście:"rusz dupę, idź do pracy, zrób coś ze sobą".Jednak ja uważam, że nie mam życia teraz, pracując. Nie mam czasu na nic. Ani na wymyślenie czegoś kreatywnego. Ani na spotkanie się ze znajomymi. Wracam do domu po pracy i nie mam siły na nic. Nawet na to siedzenie przed kompem. Jak już to jedynie odpalam jakiś filmik na Youtube, on leci w tle, a ja rozwalam się na fotelu.
I nie wiem co jest gorsze. Pierwsza czy druga zmiana. Na pierwszą muszę wstać o 4 rano. Dlatego, abym się wyspał po 22 już muszę iść spać. Inaczej będę jak Zombie w robocie. Co i tak dzieje się przez pierwsze cztery godziny. Do tej 14 jakoś daje radę. Ale po 8 godzinach ciągłego zapierdalania, bo inaczej tego się nie da nazwać człowiek już nie ma ochoty na nic poza kąpielom i położeniem się do łóżka. A dopiero 16.
Czy może druga zmiana, gdzie mogę się porządnie wyspać. Ale muszę o 11 już zacząć robić obiad, żeby nie wyjść na głodniaka, bo będzie gorzej niż byłbym Zombie. Gdyż będę myślał tylko o przerwie, aby coś zjeść.
Osiem godzin jakoś zlatuje, chyba szybciej niż na pierwszej zmianie. Ale koło 23 wracam do domu. Odpalam kompa. Nagle jest pierwsza w nocy i trzeba znów iść spać. Więc nie jestem w stanie na drugiej zmianie zrobić nic ani rano, ani wieczorem.
Tak dla jasności. Pracuje w Magazynie z książkami. Osiem godzin zapieprzam z pojemnikiem i kompletuje książki według zamówienia. Praca prosta. Ale strasznie męcząca. Ciągle biegasz po magazynie, po schodach. Nie raz z pojemnikiem z pięćdziesięcioma książkami. Zazwyczaj na szczęście masz wózek, który pchasz. Ale czasem zdarza się, że nie starczyło, więc musisz sam nosić ten pojemnik.
I jeszcze ta cholerna norma do wyrobienia. Wciąż nie wiem jak oni ją wyrabiają. Chyba biegają po tym magazynie. Albo ja po prostu jestem za wolny. Ale nie dałbym rady osiem godzin na pełnych obrotach pracować.
JAK NIE CHCECIE CZYTAĆ BÓLU DUPY O PRACĘ TO ZACZNIJCIE TU!
Rozpisałem się, a nie to miałem do przekazania.
Ja się nie dziwię, że nasze społeczeństwo jest bezmózgie, smutne i zmęczone, gdy musi osiem godzin zapieprzać. Bo komu by się chciało po czymś takim jeszcze ŻYĆ. Wymyślać coś. Planować swoje przyszłe życie choćby na najbliższe lata. Spełniać marzenia. Człowiekowi po takiej harówie nie chce się nawet myśleć o słowie marzenie. Chyba, że marzy, aby zmienić pracę.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że pracować trzeba. Bo nie ma innej możliwości zdobycia pieniędzy. Chyba, że jesteś cyganem chodzącym po tramwaju. Ale w jakimś stopniu to też praca.
Myślisz sobie. Założę własną firmę, wtedy to będę miał wolne. No nie bardzo. Wtedy to już w ogólnie nie będziesz miał wolnego. Bo tam gdzie ty, tam twoja firma i jej problemy. Chciałbyś się odciąć od firmy i pojechać na tydzień w góry. No nie bardzo, bo w każdej chwili może zadzwonić asystentka, że coś tam.
Chyba, że robisz to co kochasz. I możesz temu poświęcić nawet 25 godzin dziennie. Ale ilu z nas robi to co kocha? Niewielu. Wszyscy zapieprzają po 8 godzin w swoich kiepsko płatnych pracach. Gdybym dostawał 100 dziennie za tą pracę. Może wtedy bym poczuł, że warto zachodu. Wtedy może by mi się to opłacało. Teraz mi się to w ogóle nie opłaca. Męczę się, psuje sobie zdrowie i gówno z tego mam.
Co nie zmienia faktu, że każdemu polecam przynajmniej tydzień popracować gdzieś, gdzie trzeba osiem godzin zapieprzać. A najlepiej pójść najpierw do pracy, gdzie wykończy cię psychicznie. Dla przykładu Call Center. 8 godzin gadania przez telefon i wciskania ludziom kitu. Czy może jakiś magazyn, gdzie cały dzień biegasz i nawet przysiąść nie możesz, bo norma.
Po czymś takim zrozumiesz co to ciężka praca i każda inna będzie już dla ciebie lekka. Tak przynajmniej mi się wydaje. Zobaczę po kolejnej pracy czy to prawda. Bo ja już wiem, że nigdy więcej nie mam zamiaru pracować ośmiu godzin podczas, których nie mogę sobie spokojnie usiąść. I wychodzę z pracy styrany.
Chcę żyć! I wolę już siedzieć 8 godzin przed kompem opieprzając się niż być niewolnikiem w jakiejś robocie. Przynajmniej czuje się wolny. Wiem, że w każdej dowolnej chwili mogę zrobić to co wymyślę, bo nic mnie nie ogranicza. Czy to praca, czy zmęczenie.
Wszystkim niewolnikom współczuje i łącze się w bólu. Nie wiem jak wy, ale ja nie mam zamiaru tak żyć.