Wyskakuje Ci Kernel Panic! System Ci siada. Umierasz. Jak by to było?
Nie jest to, żaden list
mówiący o mojej próbie samobójczej, czy coś w tym stylu.
Samobójstwa nie mam zamiaru popełniać. Za bardzo kocham życie i
mam jeszcze za dużo do zrobienia. No przecież level się sam nie
wbije.
Zastanawiam się jak by to było umrzeć. Chodzi o sam
moment śmierci. Ja wiem, śmierć trudny temat, ale i ciekawy,
tajemniczy, nie odkryty i głęboki jak gardło gimnazjalistki(bez
obrazy).
Jak by to było?
Leże sobie, żyje oddycham i nagle nie
żyje. Nie oddycham, krew nie krąży, mózg nie pracuje. Czy bym coś
poczuł? Wiele osób mówi, że jak są bliscy śmierci to całe
życie przelatuję im przed oczami. Świat spowalnia (nasz mózg jest
odpowiedzialny za spowolnienie świata, może on się "bawić
czasem" i robić tak, że wydaje nam się, że coś dzieję się
bardzo szybko lub bardzo wolno).
A jak by było, gdyby ktoś
naprawdę umarł? Niestety się tego nie dowiemy od tej osoby. A
dlaczego? Bo nie żyje.
Można by się spytać osoby, która
przeżyła śmierć kliniczną. Ale nie wiadomo czy to będzie to
samo.
Moim zdaniem po prostu nic nie będzie. Nic nie
poczujemy. Czy jak zasypiasz to coś czujesz? Nie bardzo.
Przy najmniej ja tak mam. Nie wiem kiedy zasypiam, ale zasypiam i
nagle się rano budzę. A nie wiem, co się działo przez ten czas
podczas snu. Wyobrażam sobie, że sen to są takie małe śmierci.
Zasypiamy i jesteśmy w nieświadomej otchłani. Wyłącza się nam
świadomość. Ze śmiercią może być tak samo. Po prostu nagle
tracimy świadomość.
Nie podoba mi się ta wersja, wolałbym
jako duszek świadomie latać i straszyć znajomych. Albo nawet iść
do jakiegoś nieba, czy gdzieś. Byle być dalej świadomy.
Tamta wersja jest smutna i mało
metafizyczna, brak jej mistyczności.
Lepsza wersja jest taka, że podczas
śmierci przelatuje nam nasze całe życie przed oczyma. Po prostu
jesteśmy sami w sali kinowej i oglądamy film z naszego życia.
Strasznie mi się podoba ten pomysł, bo chciałbym taki film
obejrzeć. Taka sala kinowa to by był Czyściec może. Tylko co by
było, gdyby taki film się skończył? Piekło,? Niebo?
Reinkarnacja? Nicość? Cycki? Wątróbka z kurczaka? Nie wiem. Ja
bym się skłaniał do wersji z cyckami, bo cycki są fajne. A tak na
serio to najbardziej mi się podoba wersja życia wiecznego. Każdy
by chciałbyć nieśmiertelny. I do tego mógł robić co chcę. Ja
bym chciał.
Może to chaotyczny wpis, ale ma sens,
bo każdy się choć raz zastanawiał jak to będzie umrzeć. Być może
trochę pomogłem. A być może jeszcze bardziej skomplikowałem
albo nic nowego nie napisałem.
W sumie to w prawie żądnym poście
nie napisałem nic nowego. Jak już to tylko coś co było na swój
sposób.
Dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz