Szukaj

Jak to byłoby umrzeć

14 listopada 2012


Wyskakuje Ci Kernel Panic! System Ci siada. Umierasz. Jak by to było?


Nie jest to, żaden list mówiący o mojej próbie samobójczej, czy coś w tym stylu. Samobójstwa nie mam zamiaru popełniać. Za bardzo kocham życie i mam jeszcze za dużo do zrobienia. No przecież level się sam nie wbije.

Zastanawiam się jak by to było umrzeć. Chodzi o sam moment śmierci. Ja wiem, śmierć trudny temat, ale i ciekawy, tajemniczy, nie odkryty i głęboki jak gardło gimnazjalistki(bez obrazy).

Jak by to było?


Leże sobie, żyje oddycham i nagle nie żyje. Nie oddycham, krew nie krąży, mózg nie pracuje. Czy bym coś poczuł? Wiele osób mówi, że jak są bliscy śmierci to całe życie przelatuję im przed oczami. Świat spowalnia (nasz mózg jest odpowiedzialny za spowolnienie świata, może on się "bawić czasem" i robić tak, że wydaje nam się, że coś dzieję się bardzo szybko lub bardzo wolno).
A jak by było, gdyby ktoś naprawdę umarł? Niestety się tego nie dowiemy od tej osoby. A dlaczego? Bo nie żyje.
Można by się spytać osoby, która przeżyła śmierć kliniczną. Ale nie wiadomo czy to będzie to samo.

Moim zdaniem po prostu nic nie będzie. Nic nie poczujemy. Czy jak zasypiasz to coś czujesz? Nie bardzo. Przy najmniej ja tak mam. Nie wiem kiedy zasypiam, ale zasypiam i nagle się rano budzę. A nie wiem, co się działo przez ten czas podczas snu. Wyobrażam sobie, że sen to są takie małe śmierci. Zasypiamy i jesteśmy w nieświadomej otchłani. Wyłącza się nam świadomość. Ze śmiercią może być tak samo. Po prostu nagle tracimy świadomość.

Nie podoba mi się ta wersja, wolałbym jako duszek świadomie latać i straszyć znajomych. Albo nawet iść do jakiegoś nieba, czy gdzieś. Byle być dalej świadomy.

Tamta wersja jest smutna i mało metafizyczna, brak jej mistyczności.
Lepsza wersja jest taka, że podczas śmierci przelatuje nam nasze całe życie przed oczyma. Po prostu jesteśmy sami w sali kinowej i oglądamy film z naszego życia. Strasznie mi się podoba ten pomysł, bo chciałbym taki film obejrzeć. Taka sala kinowa to by był Czyściec może. Tylko co by było, gdyby taki film się skończył? Piekło,? Niebo? Reinkarnacja? Nicość? Cycki? Wątróbka z kurczaka? Nie wiem. Ja bym się skłaniał do wersji z cyckami, bo cycki są fajne. A tak na serio to najbardziej mi się podoba wersja życia wiecznego. Każdy by chciałbyć nieśmiertelny. I do tego mógł robić co chcę. Ja bym chciał.

Może to chaotyczny wpis, ale ma sens, bo każdy się choć raz zastanawiał jak to będzie umrzeć. Być może trochę pomogłem. A być może jeszcze bardziej skomplikowałem albo nic nowego nie napisałem.
W sumie to w prawie żądnym poście nie napisałem nic nowego. Jak już to tylko coś co było na swój sposób.


Dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz