Szukaj

Czytanie, czyli jak stałem się miłośnikiem tego sportu.

5 grudnia 2012

No cześć!

Oglądałem sobie filmik Rock2Alone o czytaniu i zacząłem zastanawiać się, kiedy ja z osoby nienawidzącej tego robić przerodziłem się w miłośnika.


To całkiem ciekawe, bo gdy szedłem do pierwszej klasy podstawówki nie potrafiłem czytać. Wydawało mi się to całkowicie nie potrzebne. No, ale musiałem się nauczyć. Dlatego jak gdzieś jechałem z rodzicami to próbowałem czytać nazwy firm lub napisy na reklamach. Dodatkowo w domu uczyłem się z książeczki, którą używałem w przedszkolu. To była fajna nauka. Musiałem przeczytać tekst, wtedy przeczytanie dwóch stron to była nie lada sprawa. A jak przeczytałem to tata woził mnie w nagrodę na barana :D

No i się wreszcie nauczyłem. Z każdą nową czytanką, opowiadaniem czytałem coraz lepiej. Chociaż myślę, że poziom czytelnika bez dukania osiągnąłem dopiero w piątej klasie.
Dobrze pamiętam jak ładnie i płynnie przeczytałem jakąś czytankę na religii.

Ale co z tego. I tak nie lubiłem tego robić. Bez bicia się przyznaje, że w podstawówce nie przeczytałem żadnej lektury. I zdałem. Choć można powiedzieć, że byłem debilem. Ale i tak w podstawówce nie było ciekawych lektur. Jedyne jakie pamiętam, że były to:  Dzieci z Bullerbyn, która była nudna i nawet nie wiem już o czym oraz W Pustyni i W Puszczy, z której pamiętam tylko akcje ze słoniem, którą widziałem w filmie. A, jeszcze byli Chłopcy z Placu Broni, to była chyba jedyna fajna lektura z fajną historią. Jak dobrze pamiętam to oglądałem film. Żal mi było najbardziej Nemeczka. Może wrócę do niej. Jak już przeczytam resztę interesujących książek.

Co do gimnazjum to już czytanie mnie zaciekawiło. Tak samo jak już dowiedziałem się, że nauka mi się przyda w życiu...tyle, że nie chciało mi się uczyć i kuć na pamięć. No, ale znów zdałem i to nawet z czwórką z matmy u naszego szacownego LORDA Michała Szczepańskiego.
Z lektur przeczytałem na pewno Kamienie na Szaniec i Stowarzyszenie Umarłych Poetów, a i jeszcze coś co czytali chyba wszyscy, czyli Mały Książę. Na tym kończyło się czytanie lektur w gimbazie. Oczywiście, poza Małym Księciem żadnej nie przeczytałem na czas. Ale co tam.

Wtedy też zaczęła się moja historia z czytelnictwem. Pożyczyłem od koleżanki Harry'ego Potter'a i Zakon Feniksa, aby poszukać jakiś fajnych czarów. Ale pomyślałem, że sobie poczytam. I przeczytałem. Nie wiem, czytałem chyba pół roku, bo co jakiś czas koleżanka mi zabierała. I miałem nie raz miesięczne przerwy. Ale przeczytałem. I zakochałem się w serii o Harrym Potterze tak już na serio. Dzięki czemu też zacząłem czytać i zobaczyłem, że to fajne. Że świetne jest wyobrażanie sobie sytuacji, postaci i tego wszystkiego, tego świata przedstawionego. Przeżywanie przygód razem z bohaterami.

Potem sięgnąłem po Księcia Półkrwi. Tego już szybciej przeczytałem. W między czasie jeszcze przeczytałem Kod Leonarda Da Vinci. Dla dużej ilości osób to ciężka książka, ale ja przez nią przeleciałem raz dwa. Potem czytałem resztę serii Harrego Pottera, tylko nie wiedzieć czemu od końca. Bo najpierw czwartą, potem trzecią, drugą i pierwszą. Kolejnym spotkaniem z książką było przeczytanie Dziennika Narkomanki, który pożyczyłem na wyjeździe na działkę ze znajomymi. (Sorki Dawid, nie wiem gdzie ona jest). 

Pewnego razu w bibliotece publicznej leżał sobie Dziennik Bridget Jones w koszu z książkami do wzięcia za darmo. Coś mnie podkusiło i wziąłem i sobie w domu zacząłem przeglądać, czytać. Spodobało mi się, więc dokończyłem historię Bridget. Książka jest wiele zabawniejsza niż film.  No i jeszcze od razu jak się ukazał kupiłem "Zaginiony Symbol" Dana Browna i tak samo jak Kod przeczytałem to raz dwa. Też dobra książka polecam i czekam na film.

Nareszcie nadeszła oczekiwana premiera książki Harry Potter i Insygnia Śmierci. Chyba nigdy nie przeczytałem tak długiej książki w tak mało dni. A dokładnie w cztery. Tak się wciągnąłem, w sumie jak w każdą część, że pamiętam czytałem całą niedzielę od rana do wieczora.
Potem już tylko czekałem na film, bo byłem ciekawy jak ukażą te wydarzenia w filmie.
Powiem tak, żeby te dwa party siódmej części obejrzeć mogłem zrobić wszytko. Nie ważne było czy by ktoś umarł, czy była by wojna, czy bym był chory. Musiałem iść na premierę i to zobaczyć.
Choć nie było wszystko jak w książce to się nie zawiodłem i tak jak wszedłem na salę pod ekscytowany tak i wyszedłem pod jarany jak ksiądz nowym ministrantem.

Jestem wdzięczny J.K. Rowling za to, że napisała Harrego Pottera, bo dzięki niej Ja, jak i wiele osób zaczęło czytać książki.

Co było później?  W liceum lektur znów nie czytałem. Leciałem cały czas na streszczeniach lub na obejrzanych filmach. Zdałem, ale maturę z  polskiego zjebałem, w sensie mało procent dostałem, ale powyżej 40. W tym okresie większość rzeczy czytałem na komputerze. A to jakieś poradniki w stylu "Jak żyć", a to jakieś książki.

No i kolega polecił mi książkę Scotta Carda Orsona "Gra Endera" (Dzięki Andrzej :D) i przeczytałem.
Od tej pory zakochałem się w tej serii, znaczy sadze. I poszło. "Ruszyła maszyna już nikt nie zatrzyma, kto wejdzie pod koła ten uciec nie zdoła, HOLA" Jak śpiewał 52 Dębiec w "To my Polacy."
Przeczytałem cała Sagę Endera, potem wziąłem się za Sagę Cienia i też przeczytałem. I czekam teraz na kolejne części Sagi Cienia. Przeczytałem chyba wszystko co było związane z tym uniwersum i było w przekładzie polskim. Po tej lekturze, Harry Potter spadł na 2 miejsce moich ulubionych książek a na pierwsze wszedł Świat Endera (Obydwie te sagi). Jest ten świat o wiele ciekawszy od Świata Harrego, ma więcej ciekawych wątków i dużo fajnej naukowej fikcji, co sam gatunek na to wskazuje. Polecam każdemu.
Mimo, że trochę głupio brzmi, że historia jest o grupie dzieciaków, które są szkolone do walki z Robalami, najeźcami z kosmosu to naprawdę jest ciekawa. A w 2013 będzie film, na który czekam z niecierpliwością.

A co jest teraz? Teraz kupiłem sobie Kindla od Amazona, gdyż odkryłem, że czytanie w komunikacji miejskiej to świetna sprawa. Doszedłem do takiego wniosku po przeczytaniu Spowiedzi Heretyka, którą czytałem głównie w metrze jadąc na uczelnie.
Wrzuciłem sobie parę fajnych książek na czytnik i tak czytam. Aktualnie  Biografie Steve'a Jobsa (co za pojebany człowiek, teraz już zombie). No i zacząłem też czytać Serię Świata Dysku Terry'ego Prachet'a.

Oczywiście czytam też paru blogerów jak coś wrzucą. 
Tak właśnie stałem się Miłośnikiem Czytania. 

Trochę się rozpisałem, ale krócej bym tego nie ujął. Dzięki za przeczytanie.
Jak się podobało to wejdź w zakładkę Waldemar na Facebooku i polub mój fan page.

Czółko odpadło mi od rowerka kółko.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz