Szukaj

Zacieralia. Dzień drugi - relacja.

14 stycznia 2014

zacieralia, muzyka, festiwal, twórczości, żenującej, el dupa, kazik

Wiecie co było najlepsze w Zacieraliach? Nakrycia głowy. Tak. Ludzie wymyślali takie dziwne kapelusze. Byli ludzie z durszlakami na głowie, garnkami, hełmami. Kobieta z flamingiem. Dziewczyna z miską na głowie, a do tej miski był przyczepiony gumowy penis.

Były również konstrukcje bardziej złożone. Durszlak, na to dzbanek, a na to konewka. I jeszcze przyczepiona zmiotka i szczotka do kibla. Byli też Andrzeje, których nazywałem muzułmanami, bo mieli takie czapeczki jak małpki kapucynki. A mi się one skojarzyły z muzułmanami. Nie wiem dlaczego. 


Drugi dzień

Drugiego dnia było mniej osób. Bo wszyscy zmęczeni poprzednim dniem nie mieli siły i ochoty przyjść od początku. Dopiero ludzi się więcej zrobiło na trzecim koncercie. Bo grał Kult zamiast Wu – hae. Tyle Kazika jednego dnia.

Filmy

Dziś były Szczauki Pictures. Głównie serial o Poruczniku Marlonie. Polecam obejrzeć. Świetne dialogi i w każdym odcinku rozwala komuś łeb z pistoletu.

No Smoki


Konferansjer podał, że jest, aż...23 ludzi. Przynajmniej kolejek do baru nie było. Ale też nie mieli wydać z grubszych. A wszyscy podchodzili ze stówami i pięćdziesiątkami.

Pograli, pośpiewali, dupy jakoś nie urwali. Ale słuchało się przyjemnie.

Marszałek Pizdudski


Koncert był zajebisty. Człowiek orkiestra. Grał na gitarze, perkusji i jeszcze śpiewał. I robił to dobrze. 

Ciężko być jedynym członkiem zespołu. Marszałek się o tym przekonał, gdy pękła mu struna. Był to dopiero początek koncertu, więc nic wielkiego się nie stało. Tylko lekka obsuwa, ale publiczność mu wybaczyła. 
Najbardziej w pamięci mi pozostała piosenka "Idź w chuj
Marszałek tak potrafi. Gra sobie powoli, aż nagle łapie speeda. Który powoduje niesamowita energie i chce się skakać i tańczyć. Tak też robiła publika.


Kult

Za krótko! Tylko dwa kawałki. To hańba! Mimo, wszystko i tak się wybawiłem na tych dwóch kawałkach. Ale nie zdążyłem nawet w pogo się wbić. A było całkiem skowyrnie. A Kazika i tak jeszcze było wiele przede mną.

Kasia i Wojtek


Na początku sceptycznie podszedłem do tego koncertu i jakoś bardzo zainteresowany nie byłem. 

Lecz w pewnym momencie rzekłem, że mi się to podoba. Bo ja lubię teksty z jajem.
Nie pamiętam czy grali "Inna piosenka o miłości", ale jest świetny.
Przesłanie piosenki: Nie chciałam byś był z inną, więc cię zabiłam. 
Bardzo logiczne. Teraz już nie będzie z nikim. Kocham kobiecą logikę.
Chyba zostanę na dłużej z tym zespołem.
Ooo. To grali na pewno. "Paskuda"


Deuter


Mocne ciężkie granie. Konkretne napierdalanie. I dobre przesłanie. Takie małe rymowanie.

Chyba zagrali wszystkie piosenki ze swojego repertuaru. 
Więc i pewnie zagrali "Piosenka o mojej generacji" oraz "Jestem dzieckiem". Moje ciało same szło do pogo. 


J. Zdunek i Goście.


Kto był gościem? Oczywiście Kazik. Grający na saksofonie. A do tego jeszcze śpiewał. Nie wiem czy dałbym radę najpierw wydmuchać całe powietrze z płuc, a potem jeszcze śpiewać. 

Ogólnie poza oglądaniem jak Kazik gra na saksofonie to się trochę zanudziłem. 
Cały zespół dął w swoje instrumenty dęte. I tyle.


El Dupa


To na co czekałem najbardziej ze wszystkiego. El Dupę poznałem jako gnojek. Gdy w Empiku, w tym urządzeniu do słuchania muzyki wpisałem dupa. I wyskoczył mi pierwszy album El Dupy, z którego przesłuchałem kawałek "Nie mam dupy". Z bardzo ambitnym tekstem:"nie mam dupy, nie mam mózgu, nie znam już słów, nawet bluzgów". Od tamtej pory jak mnie ktoś obudzi o 3 rano i powie nie mam dupy, to ja to wyrecytuje. 


Najbardziej żałuje, że nie zagrali "nie mam dupy". Ale zagrali wiele innych dobrych kawałków. Ja, jak i publiczność najlepiej bawiła się do "Natalia w Bruklinie". Koncert był zajebisty. Epicki. Ciało do tych numerów samo skakało. A na pogo wreszcie było tyle osób, żeby to było bezpieczne.

A co tam się działo w tym pogo. Pozdrawiam dziewczynę, która się całowała z połową pogujących. Potem zdjęła bluzkę. Wzięli ją na falę. Ktoś rozpiął stanik. I zaczęli jej cycki macać. Hardy melanż.
To było fajne punkowe pogo. Nazywam je punkowe, bo wszyscy się odpychają, machają łokciami, z całej siły wbijają się w tłum. Nie lubię tego rodzaju pogo. Dobrze, że nikomu nic się nie stało...chyba.

A w ogóle to najbardziej mnie zadziwił Kazik. W sumie nie ma w tym nic dziwnego. Ale na początku koncertu Dr. Yry poprosił widownie o piwo. To się tłum z piwem rzucił. Kazik swoje wypił na cztery łyki. Ach ten przełyk alkoholika. 
Ja wiem, że ludzie i na raz robią. Ale ja bym tak szybko piwa nie wypił. Prędzej bym się porzygał.


Płonąca pyta Nerona

Nie było mnie. Po El Dupie się zwinąłem tak jak duża liczba osób...bo w domu czekał na mnie kolejny melanż.

Podsumowanie




Zajebiste dwa dni. Zajebiste kanapki. Zajebiste koncerty. Zajebista zabawa. Zajebiste nakrycia głowy i twarzy(wąsy i brody). Zajebiste piwo. Zajebiste rozmowy z zajebistymi barmanami, jak jeszcze ludzi nie było. 

Choć średnio chętnie chciało mi się iść na Zacieralia. To wiem, że za rok też idę. I tym razem się bardziej przygotuje. To jest założę sobie jakiś garnek na głowę. 
Zacieralia to festiwal, gdzie możesz robić najgłupsze rzeczy, a ludzie w okół nie patrzą na ciebie jak na debila. Bo sami robią tak głupie rzeczy. 

Słyszałem też, że ponoć wylałem jakiemuś dużemu panu piwo. Gdy biegałem i szalałem. Wydaje mi się, że to nie ja. Nie pamiętam nic takiego. Ani, żebym był oblany piwem. 
Jeżeli to ja to przepraszam. Gdybym wiedział to bym nawet to piwo odkupił. 



Polub mój fanpage na facebooku:  Nieskrępowany Waldemar


3 komentarze: