Byłem dziś na tym filmie i spodziewałem się mistyczno-biblijnej historii w stylu Pasji. A dostałem historię fantasy w stylu katastroficzno-tolkienowskim. Może nie było krasnoludów, ale były kamienne golemy.
Wat? Kamienne golemy w biblijnej historii. Nieźle się zapowiada. Może pokażą dlaczego w naszych czasach nie ma jednorożców.
No dobra, bardziej na serio. Poszedłem na ten film głównie dla Emmy Watson. Kocham ją od pierwszej części Harry'ego Potter'a, tak jak kobiety kochają Ryan'a Gosling'a czy Johny'ego Depp'a. Gdybym miał taka możliwość to zostawiłbym dla niej każdą kobietę. Poza Scarlett Johansson i kiedyś Megan Fox.
Nie zawiodłem się na Emmie. Zagrała bardzo dobrze. I autentycznie. Cieszę się, że z potterowej trójki przynajmniej ona umie grać i zrobi karierę. A ja będę mógł ją śledzić. W sensie stalkować...
Koniec gadania o kobietach. W końcu grali tam też mężczyźni. Russell Crowe tytułowy Noe. Jak dla mnie to zagrał dobrze. Na tyle dobrze, że przez pewien czas, aż go nienawidziłem i czekałem, aż tylko ktoś go zabije. Można się by spodziewać, że będzie to człowiek pełen miłosierdzia i dobroci. A naprawdę był cłodnym skurwysynem(nie obrażając jego matki), który za wszelką cenę wykonywał wolę boga, nie do końca ją rozumiejąc. Przez co widz, zaczynał czuć do niego nienawiść.
Film mnie zadowolił. Cieszę się, że nie był to kolejny film w stylu mistyczno-biblijnym. Tylko ciekawa interpretacja tej historii. Na ten film trzeba patrzeć jednak jako na film fantasy. Strasznie mnie denerwowało, że w czasach przed chytrusem używają żelaznych narzędzi i broni. Noszą plecaki bardzo podobne do naszych dzisiejszych i ubrania, mimo starożytnych tkanin mają takie nowoczesne szycia. Takie rzeczy bardzo irytowały wzrok. I był to kolejny powód, żeby patrzeć na to jak na opowieść fantasy. W sumie nie wiem czy fantasy to dobre określenie. I czy nie lepsze byłoby sajens-fikszyn.
Za to bardzo mi się podobało, że aktorzy byli brudni. A nie tak jak w wielu filmach w jednej scenie brudny, zakrwawiony, poraniony, a w nastepnej już czyściutcy, z pięknie wymalowaną twarzą i dobrze ułożonymi włosami. Albo taki idealny wygląd w warunkach, gdzie nie powinni tak wyglądać. Masakra.
W tym filmie bohaterowie byli brudni cały czas. W końcu nie mieli pralek i bieżącej wody. A rzeki też nie są jakieś bardzo czyste.
Gdybym był jakimś recenzjopisaczem dałbym temu filmowi pewnie ze 3/6, ale że nie jestem i się jakoś super nie znam na filmach to dla mnie było to 4/6. Dobrze się bawiłem i opowiedzenie tej historii mi się podobało. No i Emma <3.
A za tydzień pewnie wybiorę się na "Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz". Ciekawe czy będzie tak dobry jak piszą o nim w mediach. Obstawiam, że tak. Może skrobnę o nim kilka słów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz