No cześć!
Oglądałem sobie filmik Rock2Alone o czytaniu i zacząłem zastanawiać się, kiedy ja z osoby nienawidzącej tego robić przerodziłem się w miłośnika.
To całkiem ciekawe, bo gdy szedłem do
pierwszej klasy podstawówki nie potrafiłem czytać. Wydawało mi się to
całkowicie nie potrzebne. No, ale musiałem się nauczyć. Dlatego
jak gdzieś jechałem z rodzicami to próbowałem czytać nazwy firm
lub napisy na reklamach. Dodatkowo w domu uczyłem się z książeczki,
którą używałem w przedszkolu. To była fajna nauka. Musiałem
przeczytać tekst, wtedy przeczytanie dwóch stron to była nie lada
sprawa. A jak przeczytałem to tata woził mnie w nagrodę na barana
:D
No i się wreszcie nauczyłem. Z każdą
nową czytanką, opowiadaniem czytałem coraz lepiej. Chociaż myślę,
że poziom czytelnika bez dukania osiągnąłem dopiero w piątej
klasie.
Dobrze pamiętam jak ładnie i płynnie
przeczytałem jakąś czytankę na religii.
Ale co z tego. I tak nie lubiłem tego
robić. Bez bicia się przyznaje, że w podstawówce nie przeczytałem
żadnej lektury. I zdałem. Choć można powiedzieć, że byłem
debilem. Ale i tak w podstawówce nie było ciekawych lektur. Jedyne
jakie pamiętam, że były to: Dzieci z Bullerbyn, która była nudna
i nawet nie wiem już o czym oraz W Pustyni i W Puszczy, z której
pamiętam tylko akcje ze słoniem, którą widziałem w filmie. A, jeszcze byli Chłopcy z Placu Broni, to była chyba jedyna fajna lektura z fajną historią.
Jak dobrze pamiętam to oglądałem film. Żal mi było najbardziej
Nemeczka. Może wrócę do niej. Jak już przeczytam resztę
interesujących książek.
Co do gimnazjum to już czytanie mnie
zaciekawiło. Tak samo jak już dowiedziałem się, że nauka mi się
przyda w życiu...tyle, że nie chciało mi się uczyć i kuć na
pamięć. No, ale znów zdałem i to nawet z czwórką z matmy u
naszego szacownego LORDA Michała Szczepańskiego.
Z lektur przeczytałem na pewno
Kamienie na Szaniec i Stowarzyszenie Umarłych Poetów, a i jeszcze
coś co czytali chyba wszyscy, czyli Mały Książę. Na tym kończyło
się czytanie lektur w gimbazie. Oczywiście, poza Małym Księciem żadnej
nie przeczytałem na czas. Ale co tam.
Wtedy też zaczęła się moja historia
z czytelnictwem. Pożyczyłem od koleżanki Harry'ego Potter'a i Zakon
Feniksa, aby poszukać jakiś fajnych czarów. Ale pomyślałem, że
sobie poczytam. I przeczytałem. Nie wiem, czytałem chyba pół
roku, bo co jakiś czas koleżanka mi zabierała. I miałem nie raz
miesięczne przerwy. Ale przeczytałem. I zakochałem się w serii o
Harrym Potterze tak już na serio. Dzięki czemu też zacząłem
czytać i zobaczyłem, że to fajne. Że świetne jest wyobrażanie
sobie sytuacji, postaci i tego wszystkiego, tego świata przedstawionego. Przeżywanie przygód
razem z bohaterami.
Potem sięgnąłem po Księcia Półkrwi.
Tego już szybciej przeczytałem. W między czasie jeszcze
przeczytałem Kod Leonarda Da Vinci. Dla dużej ilości osób to
ciężka książka, ale ja przez nią przeleciałem raz dwa. Potem
czytałem resztę serii Harrego Pottera, tylko nie wiedzieć czemu od
końca. Bo najpierw czwartą, potem trzecią, drugą i pierwszą.
Kolejnym spotkaniem z książką było przeczytanie Dziennika
Narkomanki, który pożyczyłem na wyjeździe na działkę ze
znajomymi. (Sorki Dawid, nie wiem gdzie ona jest).
Pewnego razu w bibliotece publicznej leżał sobie Dziennik Bridget Jones w koszu z książkami do wzięcia za darmo. Coś mnie podkusiło i wziąłem i sobie w domu zacząłem przeglądać, czytać. Spodobało mi się, więc dokończyłem historię Bridget. Książka jest wiele zabawniejsza niż film. No i jeszcze od razu jak się ukazał kupiłem "Zaginiony Symbol" Dana Browna i tak samo jak Kod przeczytałem to raz dwa. Też
dobra książka polecam i czekam na film.
Nareszcie nadeszła oczekiwana premiera
książki Harry Potter i Insygnia Śmierci. Chyba nigdy nie
przeczytałem tak długiej książki w tak mało dni. A dokładnie w
cztery. Tak się wciągnąłem, w sumie jak w każdą część, że
pamiętam czytałem całą niedzielę od rana do wieczora.
Potem już tylko czekałem na film, bo
byłem ciekawy jak ukażą te wydarzenia w filmie.
Powiem tak, żeby te dwa party siódmej części obejrzeć mogłem zrobić wszytko. Nie ważne było
czy by ktoś umarł, czy była by wojna, czy bym był chory. Musiałem
iść na premierę i to zobaczyć.
Choć nie było wszystko jak w książce
to się nie zawiodłem i tak jak wszedłem na salę pod ekscytowany
tak i wyszedłem pod jarany jak ksiądz nowym ministrantem.
Jestem wdzięczny J.K. Rowling za to,
że napisała Harrego Pottera, bo dzięki niej Ja, jak i wiele osób
zaczęło czytać książki.
Co było później? W liceum
lektur znów nie czytałem. Leciałem cały czas na streszczeniach
lub na obejrzanych filmach. Zdałem, ale maturę z polskiego zjebałem, w sensie
mało procent dostałem, ale powyżej 40. W tym okresie większość
rzeczy czytałem na komputerze. A to jakieś poradniki w stylu "Jak
żyć", a to jakieś książki.
No i kolega polecił mi książkę
Scotta Carda Orsona "Gra Endera" (Dzięki Andrzej :D) i przeczytałem.
Od tej pory zakochałem się w tej
serii, znaczy sadze. I poszło. "Ruszyła maszyna już nikt nie
zatrzyma, kto wejdzie pod koła ten uciec nie zdoła, HOLA" Jak
śpiewał 52 Dębiec w "To my Polacy."
Przeczytałem cała Sagę Endera, potem
wziąłem się za Sagę Cienia i też przeczytałem. I czekam teraz
na kolejne części Sagi Cienia. Przeczytałem chyba wszystko co było
związane z tym uniwersum i było w przekładzie polskim. Po tej
lekturze, Harry Potter spadł na 2 miejsce moich ulubionych książek
a na pierwsze wszedł Świat Endera (Obydwie te sagi). Jest ten świat
o wiele ciekawszy od Świata Harrego, ma więcej ciekawych wątków i
dużo fajnej naukowej fikcji, co sam gatunek na to wskazuje. Polecam
każdemu.
Mimo, że trochę głupio brzmi, że historia jest o
grupie dzieciaków, które są szkolone do walki z Robalami, najeźcami z kosmosu to
naprawdę jest ciekawa. A w 2013 będzie film, na który czekam z
niecierpliwością.
A co jest teraz? Teraz kupiłem sobie
Kindla od Amazona, gdyż odkryłem, że czytanie w komunikacji
miejskiej to świetna sprawa. Doszedłem do takiego wniosku po
przeczytaniu Spowiedzi Heretyka, którą czytałem głównie w metrze
jadąc na uczelnie.
Wrzuciłem sobie parę fajnych książek
na czytnik i tak czytam. Aktualnie Biografie Steve'a Jobsa (co
za pojebany człowiek, teraz już zombie). No i zacząłem też czytać
Serię Świata Dysku Terry'ego Prachet'a.
Oczywiście czytam też paru blogerów jak coś wrzucą.
Tak właśnie stałem się Miłośnikiem Czytania.
Trochę się rozpisałem, ale krócej
bym tego nie ujął. Dzięki za przeczytanie.
Jak się podobało
to wejdź w zakładkę Waldemar na Facebooku i polub mój fan page.
Czółko odpadło mi od rowerka kółko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz