Nie
wiem czy mogę publicznie pisać o pacjentach. Ale w sumie stan
medyczny to stan medyczny. Choroba to choroba. Jak ktoś się
przyczepi to usunę najwyżej.
Spóźniony
Miałem przybyć do szpitala na 9.30. Mimo, że byłem na przystanku Szpital Wolski dwadzieścia minut wcześniej i tak się dziesięć minut spóźniłem. Za cholerę nie mogłem znaleźć miejsca, w którym mam mieć praktyki.
Najpierw krążyłem po Instytucie matki i dziecka. Nawet zwiedziłem piwnicę. Aż w końcu jakaś pani mi powiedziała, że szpital jest obok. O ja głupi.
W końcu dotarłem do szpitala. Ale tam jest tyle pawilonów, że znalezienie pawilonu nr. 3 było nie łatwym zadaniem. Prawie cały teren szpitala zwiedziłem. Ale w końcu dotarłem. I okazało się, że jestem pierwszy i przez najbliższą godzinę jedyny.
O sytuacji
Porozmawiałem chwilkę z naszą przełożoną. Panią Halinką. Przebrałem się w czyjąś koszulkę, bo swojego stroju zapomniałem. I ruszyłem w teren.
Najpierw zwiedziliśmy oddział. A potem zostałem rzucony na głęboką wodę. Dobrze, że umiem pływać.
Miałem wymasować kończyny dolne i lewą rękę Pani B.
Jest Ona naszą, to jest praktykantów główną pacjentką. Oboje mieliśmy dziś pierwszy raz. Gdyż pani B miała pierwszy dzień rehabilitacji, a ja pierwszy dzień praktyk. Dzięki czemu za pewne zapamiętamy się.
Pani B miała nagłe zatrzymanie krążenia i przez 3 miesiące była w śpiączce. I jeszcze miesiąc leżała już przytomna. Przez co mięśnie przestały działać jak powinny. A my musimy je naprawić.
Jak na razie nie może chodzić. Nawet siadać. I ma przykurcz w lewej ręce. Smutne być tak sparaliżowanym. Ale pani B wierzy, że będzie dobrze. I będzie na pewno.
Do roboty Waldemarze
Założyłem jednorazowe rękawiczki. Odkryłem lewą nogę. Podłożyłem prześcieradło. Rozsmarowałem oliwkę. I do dzieła. Głaskania, rozcierania, ugniatania, uciski, wibracje, roztrząsania.
Najpierw podudzie, potem kolano, a następnie udo.
Na kolanie improwizowałem po całości. Bo nie mogłem sobie przypomnieć prawidłowych ruchów. Ale resztę robiłem zgodnie z tym czego się uczyłem. Musiałem masować delikatnie tą nogę. Bo była bardzo bolesna. I każdy mocniejszy ruch bolał Panią B. Ale kobieta ma dobry kontakt, więc mówiła czy za mocno i od razu luzowałem.
Druga noga tak samo. Na całe szczęście w trakcie masowania przyszła koleżanka, bo już nie miałem siły na masaż ręki. Wyczerpujący zawód. A jeszcze łóżko było nie regulowane, więc dodatkowo kręgosłup bolał.
Miałem też zrobić ćwiczenia bierne, ale zapomniałem. A może bardziej. Nie czuje się z nimi jeszcze zbyt pewnie. Ćwiczenia bierne to np. zginanie i prostowanie ręki, bez pomocy pacjenta.
Koleżanka wymasowała rękę. A potem poszliśmy z Panią B. do sali terapii zajęciowej. Tam nam terapeutka wyjaśniła co i jak.
Pani B miała lewą ręką z przykurczem przekładać kulki z jednego koszyczka do drugiego.
Nie zajmowaliśmy się tylko nią. Musieliśmy się interesować i pomagać wszystkim pacjentom tam obecnym.
Pomagaliśmy układać puzzle. Jeden pan miał za zadanie wkręcać i odkręcać śrubki. Inna pani miała przesuwać po stole "żelazko". Takie tam ćwiczenia psycho-fizyczne. Pacjenci neurologiczni muszą ćwiczyć ciało i umysł. W końcu wiele z nich ma jakiś przykurcz, albo niedowład. A inni np. Afazję(niemożność rozumienia mowy i wyrażania myśli).
Trochę tam posiedzieliśmy. W pewnej chwili zostałem tam sam, bo koleżanka poszła zająć się Panią M. Z tego co wiem, to nie mogła jej masować. Ale robiła jej ćwiczenia bierne.
Jakoś po trzynastej Pani Halinka nas wypuściła. Normalnie mamy chyba do 14.30. I niedługo będziemy musieli przychodzić dwa razy w tygodniu.
Niestety muszę też chodzić przez ferie. Bo trochę później zaczęliśmy.
Podsumowanie
Pierwsze praktyki minęły bardzo aktywnie. W sumie bałem się, że będzie gorzej. Że będą nade mną stali, stresowali mnie i mówili, że źle masuje. Ale było dobrze. Bałem się też, że masowanie starszych pań będzie nieprzyjemne. Okazało się, że człowiek jak człowiek. Noga jak noga. Nie ma wielkiej różnicy między masażem kolegi na zajęciach, a praktycznym w szpitalu.
W sumie jedyna różnica jest taka., że na zajęciach uczyliśmy się miliona różnych ruchów według Adama Zborowskiego. A w praktyce z głaskania, rozcierania, ugniatania itd. używa się 3-4 ruchy.
Po pierwsze dlatego, że reszty nie mogę sobie przypomnieć. Po drugie dlatego, że nie ma na to czasu. Lepiej wykonać 3 ruchy dokładnie z dużą ilością powtórzeń niż 10 nie dokładnie i z małą ilością powtórzeń.
A wkrótce też będziemy prócz masażu jeszcze ich ćwiczyć. Będzie Kuso!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz